Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Strony: Poprzednia 1 2
Wątek zamknięty
Brawo, nigdy nie wpadłbym na taki pomysł ćwiczenia aby ryć twarzą o ziemię. No to skoro już dotarł na polanę treningową wykonując w międzyczasie swoją specyficzną rozgrzewkę mógł w pełni skupić się na swoim treningu. On był bowiem esencją każdego shinobi. Bez niej stałby się stetryczałym mężczyzną, który w starczym wieku będzie narzekał na haluksy.
Offline
Blazze szedł teraz przed siebie zadowolony jak nigdy. Wcześniej nie udawało mu się tak pięknie wyryć twarzą o chodnik. Jednak niestety dotarł na miejsce bardziej mainstreamowego treningu i zaczął jakąś tam sobie rozgrzewkę by się poranić, chociaż myśląc o twarzy było już za późno. Zaczął się rozciągać tutaj jakieś nadgarstki, stawiki kolanowe i skokowe te sprawunki, pajacyki i przysiady. Tak przygotowany mógł już coś zacząć robić chyba, tylko co ? :v
Offline
Niestety chłopak chciał coś zrobić tylko nie wiedział co jednak mu w tym przeszkodzono. Oto na polance pojawiła się zakapturzona postać ubrana w płaszcz w czerwone chmury. Gdy tylko zjawiłeś się na swym miejscu treningowym ta zwróciła się ku tobie. Ciarki przeszły przez plecy Blazze'a. Miał złe przeczucia co do tej osoby a także co do jego odzienia. Miał wrażenie, że kiedyś gdy odrabiał zajęcia z Historii widział podobny.
Offline
- Hejka naklejka, przyszedłeś tu potrenować? - Zapytał się Blazze nie wiedząc czemu czuje ciarki. Przecież być może właśnie znalazł sobie partnera do sparingu i nie będzie musiał wykonywać tych nużących ćwiczeń. Miał nadzieję, że ten jednak okaże się miły. Swoją drogą ciekawe po co mu taki fikuśny płaszczyk, może jest pedałem. Trzeba będzie od razu sprostować, że nie jestem zainteresowany
Offline
- Stań i walcz. Sprawdzę czyś godny miana Genina - głos niski niczym karzeł dotarł twoich uszu. Z rękawa płaszcza dostrzegłeś czarną jak węgiel katanę.
- Ocenię czyś wart.
Kolejna i ostatnia przeszkoda w drodze na szczyt, którą można porównać do spadającego meteoru wielkości wioski.
NIESPODZIEWANIE SILNY PRZECIWNIK
Offline
- Podejmuję twoje wyzwanie, ale musisz wiedzieć że nie na darmo noszę dwa miecze - nie, nie nosił dwóch mieczy. Chłopak wyciągnął żelazne tanto szykując się do pojedynku życia, na szybko łyknął się mikstury gromu licząc, że ta pomoże mu pokonać przeciwnika. Jaskółkę trzymał pod ręką i stanął bokiem do przeciwnika z bronią przed sobą.
- Quen ! - Powiedział rzucając na siebie pierwszy wariant magiczne bariery
-1k :v
Offline
Tak... Blazze nawet nie wiedział kiedy wpadł w Genjutsu swego rywala, które doprowadziło do pomieszania zmysłów Genina. Myślał, że jest jednym z zabójców potworów o których czytał w jednej książce. Stancja była co prawda prawidłowa jednak chłopak nigdy nie walczył w ten sposób a użyty znak bym niczym innym jak wymysłem. Pan w płaszczu zaczął się zbliżać.
Offline
Blazze tymczasem zastanawiał się gdzie jest jego Płotka. Jak zwykle zapomniał jej zaparkować gdzieś blisko i po walce będzie trzeba jej znów szukać. Po chwili jednak przygotował się do ataku przeciwnika i kiedy ten już był blisko...
- AARD ! - Z jego tanto wyrwała się wiązka wichru, a następnie ruszył do ataku
-1k
Offline
Wiatr uderzył w twego oponenta jednak ten nie ruszył się nawet o cal. Czarne ostrze katany błysnęło a Akacki pojawił się tuż przed tobą. Silne uderzenie tępą stroną broni zbiło ciebie z nóg. To się nazywa potęga. Gdybyś miał 70 reakcji może udałoby się tobie uniknąć natarcia jednak to było niemożliwe dla twojego aktualnego ciała.
Offline
- Cholerna bestia ... - Powiedział Blazze leżąc na ziemi. Ostatnim pomysłem jaki mu został było zajrzenie do bestiariusza. Być może czarne szlafroki w chmurki mają jakieś słabe strony. Na pewno okazała się odporna na aard, nie może użyć igni, no ale może chociaż jakiś eliksir...
*Może być ciężko*
Offline
Blazze znalazł, że są one wrażliwe na jad wisielców jednak tego nie posiadał.
- Nie jesteś godzien otrzymania miana shinobi. Nigdy nie byłeś. Wewnętrznie jesteś słaby, nic się nie zmieniłeś.
Ostrze katany opadło na głowę Blazze'a. Czarny ekran zasłonił mu widok. Świadomość zaczęła wracać po krótkiej chwili.
- .. ic ..u ...est?
Jedno oko otworzył. Czuł silny ból głowy.
- Bu..zi się
Blazze leżał na drodze gdzie potknął się o kamień. Niestety niefortunnie upadł uderzając wcześniej głową o przydrożny kamień tracąc przytomność.
Offline
- Chędożony jad wisielców ... - zdążył jeszcze mruknąć nim dziwna broń skróciła go o głowę.
Zastanawiał się czy tak wygląda śmierć, ale coś tu definitywnie nie pasowało. A mianowicie był zdecydowanie za bardzo żywy jak na bycie martwy, już nie mówiąc o kurewskim bólu czaszki. Wraz z dudnieniem w głowie starał się podnieść, ale ból tylko się nasilał. Postanowił zignorować odległe głosy i zamknął oczy, mając nadzieję na sen, gdyż ziemia wydawała mu się taka przyjemna.
Offline
- Dobrze się czujesz - jakiś kupiec stał nad tobą. - Widzę, że zaczynasz już ogarniać. Te przeklęte drogi. Powinieneś udać się do ubezpieczyciela.
Tak też zrobił Blazze udał się do PZU gdzie wypłacono mu z powodu uszczerbku zdrowia całe 3000 Yenów.
Chłopiec schował je do portfela i udał się do domu.
Misja zakończona powodzeniem.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2
Wątek zamknięty