Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Strony: 1
Offline
Gaizo rzeczywiście nie mógł się poruszyć, przerażenie w jego oczach mówiło jedno "już po mnie", wiedział w jakiej wiosce żyje, i wiedział jaką mniej więcej siłą dysponuje człowiek, który włada całą wioską. Niestety chłopak nie mógł oddać zwoju, przecież nie mógł się ruszyć! ****, ale jak mam ci to dać człowieku, jak mnie paraliżujesz...* Pomyślał chłopak, jednak spróbował wyjąć zwój, nie po to by go oddać a użyć techniki Doton: Domu w wersji na całe ciało...
Offline
Ryu postąpił kilka kroków do przodu. Kiedy zobaczył, że Gaizo wyjął zwój, Asakage wyciągnął ku niemu otwartą dłoń.
- Oddaj ten przedmiot Gaizo. Nie bądź głupcem - dodał, kładąc nacisk na ostatnie zdanie. Myśli w głowie Genina wariowały. Co on ma w tej sytuacji zrobić? Oddać zwój i zginąć, czy może rzucić się do walki z Asakage i...zginąć? Kiepsko to wyglądało.
Offline
Gaizo chwilę myślał nad tym co ma zrobić, gdy paraliż strachu lekko minął chłopak zwinął zwój i wyciągnął ręką w kierunku Kage. Byli jednak w pewnej odległości od siebie, gdy Gaizo go sobie wyciągał nakleił wybuchową notkę wewnątrz zwoju... Podrzucił go w kierunku kage.
**** mać, żeby mnie tamte gnoje nie obserwowały bo mnie zabiją, psia mać, skąd on wgl wiedział, ze tu jestem skubany jeden no...* myślał chłopak i zadał pytanie -Skąd wiedziałeś?
Offline
Ryu zręcznie złapał zwój, nie spuszczając z Ciebie oczu. Asakage nie wyglądał na złego czy zawiedzionego. Nie okazywał żadnych uczuć, jednak Gaizo wiedział, że jeden fałszywy ruch może kosztować go najwyższą cenę.
- Powiedz mi, dlaczego chciałeś ukraść te dokumenty? - zapytał spokojnie lider wioski.
Offline
Gaizo spojrzał na Kage, właściwie krótko, gdyż potem oglądnął siebie. Dlaczego jeszcze żył? Sam się dziwił, właściwie miał zginąć z jego ręki, z jego ust padło słowo "zabić"... No ale dobrze, zapytał to coś wypadało by odpowiedzieć... Jednak jak to zrobić najbezpieczniej? Ryzykujmy.
-Nie mogę...-Powiedział Gaizo i tu odsłonił opaskę na czole, na której widnieje ten wypalony znak czy pieczęć.
Offline
Ryu zmrużył oczy.
- Klątwa tajemnicy. Rozumiem, chyba wpakowałeś się w niemałe kłopoty. Kto Ci to zrobił? - zapytał Asakage, mimo iż wiedział, że nie możesz mu na to pytanie odpowiedzieć. A może liczyć, że wydasz sekret organizacji i wywabisz ich z ukrycia? Wszystko możliwe...
Offline
Gaizo również zmrużył oczy i wyglądał trochę na zmieszanego. Skoro Kage wiedział o tym, że na chłopaka zostało nałożone specjalne piecze, które zobowiązuje go do trzymania języka za zębami odnośnie organizacji, ich planów to po jasną cholerę go teraz zapytał "kto ci to zrobił"... Zrobił zdziwioną minę, zastanowił się chwilę i rzekł:
-Potrzebuję tych papierów na teraz. Nie wyjdę z nimi, zginę, wyjdę z nimi oni mnie znajdą, ty znajdziesz ich.-Chłopakowi wydawało się, że jasno dał do zrozumienia, że chodzi mu o wystawienie się na przynętę a wtedy można ich dopaść. Miał nadzieję, że wypowiedź była dość tajemnicza.
Offline
Zważywszy, że nie chcę psuć misji Kyo:
W momencie gdy wypowiadał słowa dotyczące dokumentów wspomnienia Genina powędrowały w stronę oddalonej przeszłości. Był to trzeci dzień po równonocy. Młodego Genina wysłano z misją, która miała polegać na odebraniu dokumentów od jednego z możnych kraju. Zawierały się w nich rozliczenia roczne jego ziem, które miały zostać dokładnie sprawdzone przez urzędników wioski.
Offline
Gaizo poprawił swoją opaskę na czole, która jak zawsze zjechała mu troszkę na ucho prawe. Zapiął mocniej płaszcz, który zapewne trochę się obluzował i swoje kroki skierował w stronę jednej z bram. Znał położenie wioski do której miał się udać po dokumenty dla kage, więc ruszył przed siebie. Strażnicy przy bramie na pewno już go rozpoznali, więc nie musiał okazywać jakichś dokumentów tylko przeszedł dalej i wyruszył w swoją dziką podróż.
Offline
Tak jak przypuszczał strażnicy przy bramie wiedzieli o jego wyprawie dlatego nawet nie zatrzymali młodego lecz znanego w wiosce shinobiego, pretendenta do zaszczytnego miana najsilniejszego Genina. Wkroczył więc do lasu okalającego wioskę. Była dobra pogoda. Nie było zbyt gorąco, chmury leniwie wędrowały po niebie zapewniając cień podróżnym, lekki wiaterek muskał twarz przynosząc orzeźwiający chłód. Ptaki świergotały radośnie pośród koron drzew.
Można było poczuć się niczym w jakiejś bajce.
Offline
Gaizo szedł oczywiście przez las w kierunku w jakim iść miał. Po drodze podziwiał piękną naturę lasu, wąchał zapach drzew i liści, witał zwierzątka kopem w dupe i właśnie poszedł się odlać pod drzewko. Genin nie cieszył się zbytnio na misję ponieważ miał ważniejsze rzeczy do roboty. Wyruszył w dalszą podróż ku nieznanemu.
Offline
W tym czasie nie wiedział, że spotka go podobna misja w niedalekiej przyszłości, którą poprowadzi mu niejaki Penkos, który z powodu braku czasu olał sprawę. Młody Genin przemierzał więc bardzo urodziwy las. Po pierwszej godzinie pieszej drogi wydostał się na łąki. Walić fakt, że to jest strefa zimy ale ogólnie była kwiecień jak na starym kontynencie.
Offline
Gaizo wielce zdumiony zawołał -ŁOOOO. *A więc tak wygląda zieleń* pomyślał, gdyż zawsze było tylko biało i biało.
Genin nie chciał tracić właściwie czasu więc ruszył biegiem przez łąkę las czy cokolwiek mu jeszcze tam się pojawi. Myślał o tym kiedy wróci do domu no i o tym jak wykona swoją misję, jak złapie go i co mu jeszcze zrobi.
Offline
Tak więc niczym dziecko Genin cieszył się widząc zielone łąki i lasy. Wszystko było dokładnie takie jak widział je w swoich snach. Nie mniej jednak musiał biec w stronę siedziby Lorda oddalonej 5 stai od wioski Asagakure no Sato. Podróż mijała powolnie w otoczeniu zielonej krainy, która zawsze spowita była pod grubą warstwą śniegu. a
Offline
Gaizo oczywiście nie chciał tracić czasu, był zresztą poważnym zabójcą więc nie mógł zachowywać się w taki śmieszny sposób. Niemniej jednak myślał o swoich pokemońskich tazosach. Ruszył biegiem mając na sobie gurdę a przedtem zdjął ciężarki i włożył do gurdy xd. Nie chciał tracić czasu, był niecierpliwy i miał nadzieję, że zanim się obejrzy będzie w domu.
Szybkość: 45
Offline
Po podróży swej długiej udało się tobie drogę całą przemierzyć w sumie w ciągu godzin dwóch. Twoim oczom ukazała się brama której strzegł strażnik. Zaś za bramą ciągnęła się brukowana ścieżka, która prowadziła w stronę willi Lorda Nobunagi. Był to kilkupiętrowy budynek o zdobionej fasadzie. Biel ścian dawała mu uroku a przepych był widoczny.
Offline
Gaizo przystanął na chwilę aby w pełni oglądnąć cały budynek i budowle. Zazwyczaj by się tak nie zachował, gdyż wiedział, że misja należy do łatwych, jednak od kilku dni miał wzmożoną czujność dlatego też chciał wiedzieć jak to wszystko wygląda gdyby musiał skorzystać z tej wiedzy podczas np. gonitwy. Podszedł bliżej, do strażnika i powiedział -Ja do Lorda Nobunagi, ze zlecenia wielmożnego Asekage. i wszedł bez słowa, wioska ta tylko podlegała pod Asegakure, więc każdy wysłannik z niej był na pewno rangowo wyżej od jakiegoś strażnika. Skierował się w stronę siedziby.
Offline
Gdy Gaizo chciał przejść przez bramę włócznia strażnika przeszyła powietrze tuż przed nim. Strażnik bez z spokojną miną spoglądał się w twoim kierunku.
- Podaj mi swoje dane personalne oraz dokładny cel wizyty. - Strażnik z chrapliwym głosem zwrócił się w stronę młodego genina. Gaizo jednak nieco się mylił. To nie Lord był podległy wiosce, również nie wioska podległa lordowi. Jedno i drugie stanowiło część rady która stała na czele kraju. Również gdyby istniała wyższość wioski nad Lordem sama tylko chęć spotkania z nim wymagałaby wcześniejszego jego poinformowania.
Offline
Gaizo westchnął głęboko tylko i zamknął na chwilę oczy. Gdy je otworzył powiedział:
-Do Lorda z polecenia Asekage Ryu. Gaizo.. Gaizo dobrze wiedział, że Asekage był człowiekiem bez skrupułów, i jeśli stałaby mu się krzywda jako jego wysłannik zrównałby wioskę z ziemią. Spojrzał na broń strażnika a potem na niego samego, nie podobało mu się jego zachowanie.
Offline
- Hmmm rzeczywiście dostałem informację o przybyciu shinobiego imieniem Gaizo - odparł podnosząc włócznię - jednak ty na takiego nie wyglądasz. Nie widać nawet twej opaski (na CB mówiłeś, że masz ukrytą) z łatwością można pomylić ciebie z jakimś mieszczanem. Nie mniej jednak zgadza się imię... Możesz wejść.
Po tych słowach bramy rozwarły się i pozwoliły tobie wejść na posesję.
- Zalecam założenie opaski inaczej wielokrotnie zostaniesz zatrzymany w drodze do domu - dodał nim przekroczyłeś próg bramy.
Offline
Strony: 1