Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Genin dostał zadanie od Kage. Miał udać się do pani Kamuri, mieszkającej we wschodnim skrzydle wioski. Z tego co się dowiedział, kobieta potrzebuje pomocy przy pracach domowych. Nie posiadał więcej informacji. Dostał karteczkę z adresem i został uprzedzony, że dokładniejsze szczegóły pozna na miejscu.
Osamu szedł więc ulicą w stronę domu klientki.
Offline
Tsa, pomoc przy pracach domowych, czyli standard dla takiego "niekompetentnego" genina jak Osamu, prawda? Po co dać jakieś zadanie, które mogłoby rozwijać jego umiejętności, lepiej w ładnych słowach uczynić go niewolnikiem jakiejś starej baby, której się nie chce sprzątać. No ale cóż. Przynajmniej dostawał za to pieniądze, a to już coś. Co innego gdyby miał tyrać za darmo - na to by się nie zgodził. Dlatego jeszcze był względnie spokojny, nie chodził podenerwowany tak jak zwykle, gdy miał zrobić coś w jego opinii niepotrzebnego. Szedł równym krokiem w stronę wschodniej części wioski, czasem zatrzymując się na chwilkę przy jakimś straganie.
Offline
Osamu zwiedzał sklepowe witryny i straganiki, jednak nic ciekawego nie był w stanie tam znaleźć. Bynajmniej nie dlatego, że był wybredny. Po prostu to co oferowali sprzedawcy było pospolite, oklepane. Członek klanu Hyuuga dotarł do odpowiedniej dzielnicy. Jeszcze raz zerknął na adres podany na karteczce.
Ulica dalej i będzie na miejscu.
Offline
Powtarzająca się pospolitość szybko znudziła jedenastolatka. Okolica jakby w ogóle się nie zmieniała, co kilka metrów widział kupców sprzedających podobne wyroby, dosłownie jak na bazarze. No cóż, nie zawsze udaje się złapać jakąś niecodzienną okazję. Kontynuował spokojne kroczenie w stronę wyznaczonej dzielnicy. Gdy tam trafił, zerknął jeszcze raz na kartkę. Wyglądało na to, że za rogiem czekał na niego cel "podróży". Udał się tam i jeżeli nic mu nie przeszkodziło, już po kilku minutach zapukał do domostwa, w którym miał być niewolnikiem, ekhm... pomagać w pracach domowych.
Offline
Osamu dotarł w odpowiednie miejsce. Znajdował się w dzielnicy, gdzie wszystkie domki wyglądały tak samo. W końcu odnalazł odpowiedni i wszedł na podwórko. Poczłapał do drzwi wejściowych. Nie było dzwonka. Nie było też kołatki. Zapukał więc własnymi rękoma, jak z reguły puka się do drzwi.
Stał, czekając na odpowiedź.
Offline
Tak jak Osamu się spodziewał, wędrówka była krótka. Co prawda sprawę nieco utrudniały domki, z których każdy wyglądał tak samo i zazwyczaj różniły się jedynie podwórkiem albo niczym, no ale miał adres zapisany na kartce, prawda? A więc wystarczyło skupienie na moment i szybko znalazł docelowe domostwo. Podszedł do drzwi i zapukał. Swoją drogą były one dość staromodne. Pozbawione dzwonka czy kołatki, zmuszające odwiedzającego do użycia własnej dłoni. Miał nadzieję, że była to jedynie kwestia gustu, a nie trafił na jakąś starą, zgrzybiałą babcię, której będzie musiał myć plecki.
Offline
Niestety, zgrzybiała babcia ukazała się szybciej, niż Osamu zdążył o niej pomyśleć. Drzwi otworzyły się, a Genin dostrzegł dygoczącą staruszkę, trzymającą wysłużony, podrdzewiały balkonik.
- S...słucham? - powiedziała, marszcząc brwi. Próbowała wytężyć wzrok, by lepiej Cię zobaczyć, jednak skończyło się na tym, że zrobiła minę srającego kota. Osamu marzył o takiej klientce. Nic tylko skakać z radości.
Offline
Rozmyślania Reiji'ego zostały przerwane przez zaskakujące szybkie pojawienie się babci. Niestety, jego obawy sprawdziły się. Miał przed sobą zgrzybiałą staruszkę, która zapomniała nawet, że prosiła kogoś o pomoc. Jedenastolatek skrzywił się wyraźnie i westchnął cicho. No cóż, podjął się pracy, to musiał ją dokończyć.
- JA JESTEM SHINOBI, MIAŁEM POMAGAĆ PANI PRZY PRACACH DOMOWYCH - powiedział głośno i wolno, żeby babcia na pewno go usłyszała.
Offline
Niestety, babcia miała założony aparat słuchowy podkręcony do maksimum. Kiedy zacząłeś mówić za głośno, jej oczy otworzyły się szeroko. Stanęła sparaliżowana, zaczęła się trząść a następnie upadła jak długa. Balkonik również się przewrócił. Osamu był przerażony. Czyżby zabił babcię falami dźwiękowymi?
Offline
Osamu nie spodziewał się takiego obrotu zdarzeń. Z doświadczenia wiedział, że większość takich staruszek miała bardzo osłabiony słuch, co było przyczyną jego wręcz krzyczenia. Momentalnie zaczął panikować, gdy babcia przestała się ruszać, potem się trzęsła, aż wreszcie przewróciła się. Z mocno bijącym sercem i ciężkim oddechem przykucnął i potrząsnął nią lekko.
- Halo, proszę Pani? - jęknął przerażony, nie wiedząc co robić.
Offline
Babcia nagle drgnęła, chwytając Osamu za nadgarstek.
- Jezusie Mario Józefie Najświętszy Panie Boże Baranku Boży Synu Ojca Który Gładzisz Grzechy Świata Przyjm Błaganie Nasze ale mnie wystraszyłeś - powiedziała, dźwigając się z ziemi. Musiałeś jej oczywiście pomóc, bo sama nigdy by nie wstała.
Offline
Osamu odetchnął z ulgą, gdy babcia poruszyła się. Na szczęście nie były to pośmiertne konwulsje i już po chwili czuł on szorstką dłoń na swoim nadgarstku. Staruszka wypowiedziała dość długą, ale niewątpliwie pobożną kwestię i wstała, wspomagana pomocą jedenastolatka. Gdy sytuacja się uspokoiła, genin powtórzył, tym razem normalnym tonem:
- Jestem shinobi, miałem Pani pomagać przy pracach domowych.
Offline
Babcia stała jeszcze przez dłuższą chwilę, jakby złapała dziwnego laga.
- Zgaaaadza się - powiedziała, przeciągając pierwszą sylabę, jakby jeszcze nie była pewna swojej odpowiedzi. Po chwili jednak wprowadziła Cię do swojego mieszkania. Było brudne, zasyfione wręcz. Widać, że kobieta nie radziła sobie sama. Meble były pokryte grubą warstwą kurzu. Na podłodze leżały okruszki i paprochy. Kafelki w łazience były zalane i cuchnęły, jakby woda stała tam kilka dobrych dni.
Offline
Osamu, z niecierpliwości potupując lekko nogą, poczekał aż kobiecina odpowie. Ta irytująco przeciągnęła sylabę, jeszcze bardziej denerwując go. Coraz mniej chciało mu się wykonywać tę robotę. Wszedł za nią do środka i złapał się za głowę. Takiego syfu dawno nie widział i prawdopodobnie musiał to wszystko ogarnąć. Ech, ciężkie życie genina.
- A więc, mam to wszystko posprzątać? - zapytał z nutką nadziei, że jednak nie o to chodzi.
Offline
Offline
Zrezygnowany Osamu wziął miotełkę i zabrał się za sprzątanie. Zmiatał kurze z mebli, a co najmniej z tych, które dawał radę sięgnąć. Jeżeli zdarzało się, że góra jakiegoś była zbyt wysoko, brał jedno z krzeseł i stawał na nim. Tak przechadzał się po domu z miotełką, czując się jak służący tym bardziej, że babcia jak gdyby nigdy nic się rozłożyła w fotelu. Cóż, nie mógł jej mieć tego za złe, w końcu to jemu płacili, a nie jej.
Offline
Zamiatanie kotów nie należało do najprzyjemniejszych zajęć. Genin żałował, że oprócz miotełki nie dostał również maski gazowej. Co chwilę bowiem kichał, przecierając rękawem załzawione oczy. Otworzył na oścież wszystkie okna, co jednak nie pomagało. Ostatecznie stwierdził, że owinie sobie bluzkę wokół twarzy. To będzie chyba najrozsądniejsze rozwiązanie.
Offline
Osamu, zasłonięty bluzką, kontynuował swoją robotę. Nie wierzył, jak można było tak nasyfić. Mimo tego, że nie miał uczulenia na kurz, co rusz kichał i był zmuszony stosować coraz to nowsze środki, żeby brud przestał wypełniać mu drogi oddechowe. Otworzenie okna czy zasłonienie twarzy ręką nie pomagało, idealnym rozwiązaniem okazało się dopiero jego własne ubranie, które zaczepił na nosie.
Offline
W tych jakże trudnych warunkach, Genin zdołał pozamiatać kurz z większości mebli. Na koniec przejechał jeszcze odkurzaczem po dywanie, bo większość syfu odkładało się właśnie tam. Gdy pozbył się sporej warstwy brudu i wpuścił do środka trochę światła, wszystko wyglądało całkiem ładnie. Czas ogarnąć bajzel z łazienki.
Offline
Osamu odpoczął chwilę po skończonej jednej części roboty, opierając się o ścianę. Teraz czekała go najgorsza część, czyli ogarnięcie łazienki. Poszukał jakiejś w miarę czystej szmaty, wziął ją i poszedł, by pościerać tę wodę. Jeżeli ta jedna ścierka nie wystarczyła, brał kolejną, aż do skutku. Wszystkie wrzucił do wanny i zamoczył porządnie, żeby zszedł z nich brud.
Offline
Osamu musiał radzić sobie jedną, obdartą szmatą, by tylko ją znalazł u składziku. Genin wszedł do łazienki i zaczął ścierać starą wodę, zmieszaną z detergentami i żelami do kąpieli. W pewnym momencie zajrzał za toaletę i złapał silny odruch wymiotny, ale powstrzymał się. Tam chyba też będzie musiał posprzątać...
Offline
Osamu próbował jak na razie nie myśleć o zapchanym, śmierdzącym kiblu i skupił się na ścieraniu podłogi. Co rusz, gdy szmata stawała się brudna, przemywał ją pod bieżącą wodą, wykręcając cały syf. Potem powtarzał czynność z wycieraniem kafelek, dopóty, dopóki te nie stały się względnie czyste. Uch, już wolałby jakieś uganianie się za kotami tak jak poprzednio.
Offline
Osamu uporał się z zalanymi kafelkami. Przyszedł czas na toaletę. Wziął do ręki stojącą w kącie przepychaczkę i nałożył gumowe rękawice. Kibel był zawalony odchodami i starym jedzeniem, które widocznie też tam lądowało. Wszystko śmierdziało jak rzygi mamuta. Genin dołożył do tego swojego pawia, po czym przystąpił do pracy.
Offline
Osamu wyczyścił kafelki dosłownie do błysku, odkładając na ostatnią chwilę czyszczenie kibla. No ale prędzej czy później musiał się tym zająć. Szykował się jakby miał zaraz zarządzać fuzją nuklearną, ponownie naciągnął bluzkę na usta, nałożył gumowe rękawiczki i chwycił przepychacz niczym miecz, gotów sprostać brudnemu kiblowi. Niestety, całe przygotowania poszły na marne. Chwilę po otworzeniu klapy genin opróżnił swój żołądek. Cóż, przynajmniej gdy już zabrał się za czyszczenie nie miał czym wymiotować.
Offline
Osamu zasuwał przepychaczem, naciskając na niego całym ciężarem ciała. Gówno chlapało na wszystkie strony, ponownie brudząc dopiero co umyte kafelki. Po kilku minutach przyszyły efekt. Cały szajs który stał w rurach zaczął się powoli przesuwać. Zdaje się, że musisz kontynuować. To działa.
Offline