Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Chłopak trenował właśnie shurikenjutsu. Był w swoim ulubionym miejscu treningowym, jak zawsze zresztą. Rozstawił liczne tarcze i cele, które w tym momencie były już poprzebijane dziesiątkami sztuk broni miotanych.
Gaizo trenował blisko dwie godziny. Czuł się już nieco zmęczony, więc postanowił poprzestać na dziś.
Offline
Gaizo rzucił ostatniego kunaia, który wcelował poza teren punktacyjny tarczy. Kiedy to się stało nie był zbytnio zaskoczony, wiedział, że jego organizm mówi mu w ten sposób "dość". Postanowił pozbierać swoje bronie, a te które pożyczył po prostu odstawił na półkę. Co prawda zebranie ich trochę mu zebrało, ale nie śpieszył się nigdzie. Założył swój płaszcz na ramiona po czym udał się do łazienki, gdzie stał baniak z wodą w celu napicia się. Używał on oka SnS przez cały swój trening ch-500 ch:10k
Offline
Gaizo uporządkował wszystko. Lubił to miejsce i dbał o porządek. Poza tym jego zapas broni treningowej nie był nieskończony. Wolał szanować każdy nóż, nie wiadomo bowiem kiedy człowieka przyciśnie bieda.
Udał się do wodopoju i uzupełnił stracone płyny, plus nawet trochę ekstra.
Nie miał planów na dzisiejszy dzień, więc to, czym się teraz zajmie, zależy tylko od niego.
Offline
Gdy chłopak napił się obficie otarł usta rękawem płaszcza. Wyszedł z sali treningowej i rozejrzał się aby ocenić jaka jest pogoda i mniej więcej jej temperaturę. W końcu się zdecydował aby wyruszyć do domu Misy, dziewczyna podczas ich przed wczorajszych wygibasków, których świadkiem był Iwaru szeptnęła mu do ucha, że może wpadać kiedy chce bo będzie parę dni w domu. Jak pomyślał tak zrobił, swoje kroki skierował do jej domu, wiedział przecież gdzie mieszka bo już tam bywał. Oko pozostawało -500 ch
Offline
Pogoda była co najmniej średnia. Lał rzęsisty deszcz, który bębnił w blaszany dach sali treningowej. Gaizo nałożył na głowę kaptur, bo jednak nie warto moknąć - i tak już był spocony. Ruszył dziarskim krokiem do domu Misy, która zapewne przyszykowała mu kolejny rodzaj akytwności hehe. Genin już nie mógł się doczekać na spotkanie z dziewczyną jego marzeń.
Offline
Gaizo rzeczywiście nakłada kaptur płaszcza, rozpina go jednak lekko pod szyją. Lubił deszcz, dlatego nie chciał się od niego zupełnie odcinać gdyż czasami nawet patrzył na spadające z nieba krople, o ile było ciemno a on mógł sobie rozmyślać. Gdy był w drodze do mieszkania dziewczyny postanowił jeszcze wejść na ramen.
-Dzień dobry. Prosiłbym 3 porcje ramen, oczywiście na zeszyt.-Powiedział Gaizo do znajomego sprzedawcy. Oko dezaktywował, gdy usiadł.
Offline
Kucharz przytaknął ochoczo, byłeś bowiem jedynym dzisiejszym klientem. Ludzie w taką pogodę siedzieli w domach. Woleli sami sobie ugotować, aniżeli iść do restauracji i moknąć.
- Proszę bardzo - powiedział mężczyzna, podając Ci ciepły posiłek w wydaniu x3. Na szczęście Twój zeszycik jest grubszy niż notatki z przyry Kamariego, więc byłeś już klientem znanym (choć niekoniecznie szanowanym). Twój dług w ramenie to około 2000 Yen.
Offline
-Dziękuje-Powiedział chłopak nie patrząc mu w twarz, zjadł posiłek a następnie skinął głową i rzucił na ladę 200 yenów jako zaliczkę do spłaty. Sam udał się natomiast na zewnątrz. *Muszę chyba zmienić miejscówkę jedzenia ramenu, bo aż głupio przychodzić na ten zeszyt* powiedział chłopak zaciągając swój kaptur. Swoje kroki skierował nie do Misy a do parku wioski, chciał tam usiąść i pomyśleć jak to miał w zwyczaju przy tej pogodzie.
Offline
Gaizo wyszedł z ramen baru i stanął jak wryty. Przed wejściem do lokalu stały trzy wysokie, zakapturzone postaci. Były odziane w czarne płaszcze.
- Gaizo? - jedna z nich cicho wypowiedziała Twoje imię. Na ulicy nie było nikogo innego. Żadnych świadków, przechodniów, nic. Nawet w oknach nie było widać ani jednej ciekawskiej twarzy.
Offline
-Owszem, tak mam na imię. A wy to?...-Zapytał chłopak zupełnie nie spodziewając się żadnych postaci, zerknął lekko za nim i na boki. Było dość ciemno przez tą pogodę, a cwaniaki ubrały się na czarno. Pod płaszczem Gaizo chwycił kunaia. *ciekawe o co może chodzić? Kto miał u nas czarne płaszcze? W sumie wykonuje zlecenia kage więc nie mogliby przyjść po mnie* analizował chłopak.
Offline
Postaci przez chwilę tkwiły w bezruchu, po chwili jednak jedna z nich wyciągnęła dłoń w Twoją stronę.
- Pójdziesz z nami... - powiedziała, po czym momentalnie wystrzeliła w kierunku Gaizo. Była bardzo szybka, znalazła się przy Geninie niemal w ułamku sekundy. Pozostałe dwie stały tam gdzie stały. Nie wiadomo, czy również zamierzały interweniować.
Offline
Gaizo spróbował dzięki reakcji jakoś zareagować, gdy postać znalazła się za nim ten wyciągnął kunaia próbując wbić go za siebie. Miał bowiem nadzieję, że traci przeciwnika, jednak nie spodziewał się dłużej trwającej walki. Skoro on nie zauważył przemieszczania się przeciwnika, to mogło to oznaczać, że ich ranga sięgała poza jego możliwości. Zastanawiał się cały czas kim są.
Offline
Postać uchyliła się przed nożem. Pozostałe dwie postaci pojawiły się bo Twoich dwóch bokach. Wszystkie trzy złożyły pieczęci.
- Nie martw się, nie chcemy zrobić Ci krzywdy - powiedziała jedna z nich. Ale czy można było wierzyć ich słowom?
- Ninpou, Kekkai Horin - krzyknęły chórem. Wokół Ciebie pojawiła się dziwna bariera. Poczułeś, jak tracisz przytomność...
...
...
...
Offline
Chłopak nie zdążył nawet odpowiedzieć, jego mina mogła wyrażać lekkie zaniepokojenie. W końcu wioska nie należała do najmilszych.
Straciłem przytomność...
Offline
...
...
...
Gaizo obudził się. Nie wiedział, ile czasu minęło. Czuł, że był obolały i skrępowany. Otworzył oczy, jednak to nic nie dało. Pomieszczenie, w którym się znajdował, było ogarnięte całkowitą ciemnością. Dało się usłyszeć dziwne szmery i szepty.
Genin odniósł wrażenie, że nie jest sam. Być może miał towarzystwo, o którym nie wiedział.
Offline
Gaizo otworzył oczy pomału, myślał, że wystarczy przyzwyczaić się do tych ciemności. Mylił się, jego oczu były po prostu tutaj ślepe, postarał się uwolnić mając nadzieję, że jego więzły nie był szczególnie wytrzymałe. Dodatkowo próbował podskoczyć na krześle, mając nadzieję, że się rozwali chociaż jedna nóżka. Po chwili powiedział:
-Jest tu ktoś?
Offline
Kiedy Gaizo się odezwał, szmery nagle ustały. Zupełnie, jakby ktoś wyłączył puszczaną z radia taśmę. Jeśli ktoś tu był, to nie bardzo chciał byś o tym wiedział. A może po prostu bał się Twojej rekacji? Kto wie.
Genin spróbował podskoczyć z krzesłem, jednak wyszło to dość pokracznie. Dodatkowo nóżki poślizgnęły się, co sprawiło, że przywiązany Gaizo upadł na ziemię razem z mebelkiem.
Offline
-Halo? Może by mi ktoś pomógł co?-Odezwał się Gaizo leżąc sobie. W międzyczasie pomyślał sobie, że jego odzew powinien zmusić inne osoby, może też tutaj uwięzione do reakcji, ktoś prosi w końcu o pomoc. Czuł, że nie był jedyną osobą po którą przyszli dzisiejszej nocy zakapturzone, czarne postacie.
Ciągle bardzo ciekawy był do czego był potrzebny im Geni, i czemu akurat on?
Offline
Przez chwilę w pomieszczeniu utrzymywała się głucha cisza. Po chwili jednak odezwał się głos. Głos staruszka, zmęczonego i schorowanego.
- Nikt Ci nie pomoże...nam już nie da się pomóc - powiedział. Pomruki i szepty rozpoczęły się na nowo. Wtem, w korytarzu rozległy się kroki.
Sprawiły one, że szepty zmieniły się w piski i szlochania.
- Idą...znowu...udawajmy martwych...nie to nic nie da... - dało się usłyszeć.
Offline
*Mogłem się spodziewać, że głupie obietnice "nic ci nie zrobimy" gówno znaczą dla ludzi w tej wiosce, zresztą zrobił bym tak samo* Pomyślał chłopak.
Postanowił również się nie odzywać aby nie prowokować tych, którzy nadchodzili. Nasłuchiwał, skupił wzrok by mógł zobaczyć jak najwięcej gdy drzwi czy cokolwiek się otworzy, wpadnie trochę światła, chciał wyłapać jakieś szczegóły.
Offline
Zgodnie z przewidywaniami Gaizo, drzwi otworzyły się z trzaskiem. Światło, które wleciało do środka, oślepiło wszystkich zgromadzonych. Gaizo również odruchowo przymknął oczy. Dostrzegł jednak, że w pomieszczeniu znajdowało się około dziesięciu osób. Wszyscy byli związani i leżeli pod ścianami.
- Bierz go - usłyszałeś głos, który wydał Ci się znajomy. Zauważyłeś postać, która zbliżyła się do Ciebie, rozwiązała Cię, i ku Twojemu zaskoczeniu, poprowadziła do wyjścia, bez stosowania żadnych środków pomocniczych. Może naprawdę nie planowali nic brutalnego.
Offline
Gaizo widząc, że postać zmierza w jego kierunku rzekł: -To krzesło się samo rozwaliło. - Natomiast kiedy został rozwiązany nie szarpał się, nie chciał bowiem prowokować tych ludzi, zdziwił się również słowami ludzi będących tam już kilka dni jak wywnioskował. A może u nich też tak było? Przyszli po nich i ich torturowali, wsadzali z powrotem i tak cały czas? Gaizo nie patrzył w oczu swoim przeciwnikom, myślał nad znajomym głosem, rozglądał się trochę aby wyłapać szczegóły.
Offline
Nieznajomy wyprowadził Genina na korytarz. Oczy Gaizo potrzebowały chwili, aby na nowo przyzwyczaić się do światła. Kiedy to się stało, dostrzegł, że znajdują się w budynku, przypominającym szkołę. Byli w długim, białym korytarzu, a dookoła znajdowały się drzwi, prowadzące zapewne do innych sal.
- Chodź ze mną - spod kaptura wydobył się męski głos. Tak, osoba, która przyszła po Gaizo miała na sobie taki sam płaszcz z identycznym kapturkiem.
Offline
-Po co tu jestem?-Zapytałem już wolny. Ruszyłem oczywiście za nieznajomym kolesiem. Dziwiłem się, że puścił mnie od tak... Pewnie jest równie szybki jak tamci, po głosie może nawet poznawałem tego, który spytał mnie czy to ja. Może nie bał się zagrożenia, bo mi nic nie grozi? Tylko skąd to mogłem wiedzieć. Obejrzałem się jeszcze za siebie.
Offline
- Za moment dowiesz się wszystkiego. Tak jak mówiłem, nie zamierzamy Cię skrzywdzić. Przepraszam za takie traktowanie, jednak musieliśmy szybko przejąć inicjatywę. Nie wiedzieliśmy jak zareagujesz, czy może raczej jak zareaguje Twoja wioska - powiedział, prowadząc Cię wzdłuż korytarza.
Ostatnie zdanie sugerowało, że Ci ludzie nie są z Asa. Cóż to może oznaczać? Czyżby mieli jakiś większy cel?
Offline