Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
| KONTAKT
|
Blejziken wracał właśnie z misji rangi D, która polegała na złapaniu kota o imieniu "Punia". Śliczna, puchata kulka okazała się być wrednym pchlarzem, który mocno podrapał gębę i ręce Genina. Przeklinając pod nosem, Blazze trzyma unieruchomionego kota w worku na kapcie. Idzie oddać go właścicielce i odebrać nagrodę za wykonane zadanie.
Offline
Kto by pomyślał, że kot to taka straszliwa bestia. Pokonałem tyle shinobi, ale żaden nie był tak wymagającym przeciwnikiem jak ten kot.
Blazze zastanowił się czy by nie uspokoić kota kopniakiem w tym worku, ale zrezygnował, bo przecież nie dostał by nagrody. Rany pomimo tego, że lekkie to doskwierały.
Tak sobie szedł chłopak do celu
Offline
Blazze kroczył triumfalnie z pchlarzem w worku. Kot co jakiś czas szarpał się mocno. Wbił nawet pazur w materiał, jednak wystarczyło kilka razy potrząsnąć pakunkiem, by się uspokoił. Kiedy Genin dotarł na miejsce, właścicielka zwierzęcia czekała przed bramą, obgryzając paznokcie.
- PUNIA, CHODŹ DO PANCI - krzyczała, widząc szamocący się worek.
Offline
Blazze nie mógł już prawie wytrzymać tego okropnego stworzenia. Ucieszył się jednak gdy zobaczył właścicielkę, może to już koniec męki? Jednak nie jest na tyle głupi by teraz puścić kota wolno by ten zwiał. Postanowił po prostu podejść do kobiety i podarować jej worek, niech od teraz to będzie jej sprawa
Offline
Blazze wręczył worek babce, która od razu otworzyła go i zajrzała do środka. Momentalnie zbladła, jakby zobaczyła ducha albo nawet coś gorszego.
- To nie jest Punia - wybełkotała, ku przerażeniu Blazze'a. Czyżby znalazł złego kota? A tyle się z nim męczył.
Pchlarz spieprzył z worka a kobieta wpadła w histerię.
- TO NIE JEST PUNIAAAAAA!!
Offline
Offline
- Nieeeee. To nie ona! Punia jest cała bialutka! - wrzeszczała. Faktycznie, Blazze dopiero teraz zauważył, że kot którego złapał był rudy. Znalazł go w ciemnej alejce, więc może dlatego nie rozpoznał koloru sierści. A szkoda, bo wszystko inne pasowało. Rasa, rozmiar, długość ogona...wszystko.
Cóż, trzeba zasuwać od nowa.
Offline
Offline
Kobieta ucieszyła się na myśl o zdjęciach kotka. Wbiegła do domu, po czym przyniosła z niego wielki, oprawiony w skórę album.
- TO ONA. TU TRZECIE URODZINKI PUNI, A TU MY NA WSPOLNYM SPACERKU - kobieta wrzeszczała i ryczała głośno, pokazując Ci kolejne fotki.
Lepiej znaleźć tego kota, bo się babsztyl jeszcze powiesi.
Offline
Tak więc Blazze wysłuchał tej bezsensownej paplaniny i wybrał jakieś najbardziej aktualne zdjęcie
- Zwrócę później ! - Powiedział i razem z zdjęciem ruszył szukać kota, jak najszybciej uciekając od tej jędzy.
*Ehhhh, naprawdę wolał bym chyba walczyć*
Marudził sobie szukając po zakamarkach kota ze zdjęcia.
Offline
Blejz zaczął poszukiwania na nowo. Biegał po ulicach i czuł się, jakby miał dejavu. Misje rangi D już go nudziły, ciągle tylko łapanie kota albo sprzątanie po bachorach. Nie miał jednak wyjścia. Mknął alejkami, rozglądając się za białymi kształtami, które mogły się gdzieś pochować.
Cudowne życie shinobi.
Offline
Wcześniejsze misje był ciekawsze, lecz nie na tym polega bycie shinobi by narzekać.
Chłopak więc postanowił ułatwić sobie szukanie. Wytworzył w swoich dłoniach 5 lodowych ptaków które rozleciały się w każdą stronę wioski. Chłopak jednak musiał mocno się skupić więc usiadł i spoglądał na świat przez ptaki.
Offline
Lodowe stworki latały po wiosce, strasząc mieszkańców. Jeden z nich został nawet zniszczony przez jakiegoś ninja, który odebrał go jako technikę wroga. Zostały Ci więc cztery. Siedziałeś tak blisko 20 minut, aż wreszcie (oczami jednego z nich) zauważyłeś, że Twojego ptaszka (hehe) próbuje złapać biały kotek, pasujący do tego ze zdjęcia. Zainteresował się Twoją techniką na tyle, że wyszedł z ukrycia.
Offline
Tak więc nie tracąc czasu Blazze zniszczył pozostałe 2 ptaki i skupił się na tym jednym. Stara się go prowadzić do siebie, mając nadzieję, że ten nie zgubi zainteresowania. Każdy kot nawet taki ma jakieś zmysły polowania, niezwykłe. Blazze wstał już i zaczął się orientować jak daleko jest od kota
Offline
Odległość wynosiła jakieś sto metrów. Kot łyknął haczyk i ruszył w pogoń za nową zabawką, którą bardzo chciał pochwycić. Nie wiadomo, czy odróżniał lodowego ptaka od prawdziwego, jednak na pewno oba mu się bardzo podobały. Biegł za techniką prosto w stronę Blazze'a. Ten musi przygotować jakiś plan złapania go.
Offline
Offline
Blazze schował się za rogiem i wodził swoją ofiarę za nos. Kotek podskakiwał energicznie i ochoczo. Cały czas biegł za lodowym ptakiem, nieświadomy całej pułapki zaplanowanej przez Genina. Zbliżał się coraz bardziej. Dzieliło Was już zaledwie dwadzieścia metrów. Za chwilę pora działać.
Offline
Blazze jednak po chwili zastanowił się, czy nie lepiej po prostu zaprowadzić w ten sposób kota do domu właścicielki.
Chłopakowi zrobiło się go szkoda i postanowił, że nie chce go łapać. Tak więc wskoczył na dach budynku i stwierdził, że będzie eskortował ptaka w razie jakichś wypadków starając się nie dać zauważyć kotu.
Offline
Patent przyjęty przez Genina okazał się bardziej skuteczny. Kiedy ptak zwolnił, kot tracił zainteresowanie. Blejz kierował nim więc tak, że lodowy twór robił bączki i raz po raz na nowo zachęcał kotka do zabawy. Póki co wszystko szło zgodnie z planem. Blejz razem z kotem zbliżali się do mieszkania, w którym zapewne szlochała mamusia Punii.
Offline
Właściwie ta zabawa z kotem to świetne ćwiczenie ! Postanowił dorzucić do niego jeszcze kontrole chakry pewniej utrzymując się na dachu.
Robienie skomplikowanych kombinacji ptakiem, oraz pilnowanie odległości połączone ze skupianiem się nad utrzymaniem chakry w stopach, to dopiero wyzwanie. Miał nadzieję, że kiedyś takie rzeczy będą mu przychodzić bez problemu. Jednak nie zapominał o misji i był skupiony
Offline
Niestety, wszystko wydawało się być zbyt piękne. Szło za łatwo, żeby miało się nie popsuć.
- A co to za gówno? Rozwal to Yon, pewnie jakieś szpiegowskie badziewie - usłyszałeś i tyle widziałeś swojego ptaka.
Jakiś nadgorliwy oszołom przeciął go na dwie części. Kot wystraszył się i rzucił się do ucieczki.
Offline
Offline
Kicia nie zamierzała się uspokajać, ani tym bardziej zwalniać. Była zrozpaczona faktem, że jej ukochana, wymarzona zabawka zamieniła się w kupkę szronu. Biegła, klucząc między budynkami. Blejz miał problemy ze śledzeniem tak drobnego i szybkiego obiektu, jednak jakimś cudem dawał radę.
Punia biegła w kierunku przeciwnym, oddalając się od swojego mieszkania.
Offline
Offline
Kot był jednak zbyt wystraszony. Nie zauważył nowej przynęty, mknął przed siebie jak opętany. W pewnym momencie wskoczył w bardzo wąską alejkę, gdzie było mnóstwo sklepowych śmietników. W tym momencie zniknął z radaru Blejza. Cwana bestia. Za cwana jak na kota. Nawet na nieświadomce, zwierz potrafił wodzić za nos Genina.
Offline