Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
KONTAKT
|
Pewnego niesamowicie pogodnego dnia, Kyo Hyuuga, opuścił sobie siedziby klanu, by móc trochę pozwiedzać wioskę. Nie do końca było wiadomo, co go ciągnęło do tego przesiąkniętego zepsuciem, obłudą i tchórzostwem* miejsca, jednak szedł. Kto wie... Może tak się przechadzając, zajdzie w końcu gdzieś, gdzie spotka kogoś lub coś, co zmieni całkowicie jego nudny dzień...? Musiał koniecznie się przekonać.
*Opis dotyczył, w małym stopniu niektórych mieszkańców. Czyli ludzi, co za szeląga sprzedaliby nawet swoją babcie heh.
Offline
Kyo ruszył więc przed siebie. Spacerował, prowokując przeznaczenie, które zapewne bardzo chciało zgotować mu coś niespodziewanego. Postanowił że zajdzie do centrum, gdzie znajduje się kilka fajnych jadłodajni. Nie zdążył przygotować sobie śniadania, więc kiszki grały mu marsza.
Szedł, obserwując niebo.
Offline
Niebo było całkowicie puste. Ani jednej chmurki na niebie mogącej zwiastować nadejście jakiejś niespodziewanej burzy. Kyo już na dobre opuścił tereny klanu, zagłębiając się, co raz to bardziej wgłąb Yorugakure. Czując niesamowity głód, który w najróżniejszych sytuacjach, mógł być promotorem najróżniejszych zachowań, szukał jakiejś knajpy z jedzeniem. I tak idąc dalej, w pewnym momencie zauważył w oddali dość duży napis na ścianie budynku... "BAR POD WYPATROSZONĄ ZWIERZYNĄ"... Przeczytał, momentalnie kierując ślepia w dół i dostrzegając wejście...
Offline
Offline
Lokal był wyjątkowo przestronny i o dziwo zapełniony najróżniejszymi osobami. Nie było tutaj bandziorów. Po prostu zwykli ludzie, którzy chcieli sobie w spokoju zjeść i się napić. Samo wnętrze, aż emanowało tą dzikością... Wszędzie pełno skór wypatroszonych zwierząt na ścianach, podłogach, siedzeniach. Dodatkowo po kilka sztuk głów jeleni, dzików, a nawet i głowa wilka się znajdzie, pozawieszanych, jak obrazy. Czyli jednym słowem iście czuć tutaj polowanie.
Co do wolnych stolików w lokalu... Było ich łącznie cztery na chwilę obecną.
Offline
Kyo rozejrzał się po pomieszczeniu bardzo dokładnie. Nie przepadał za tego typu klimatami, jednak głodny nie marudzi. Były wolne stoliki, było (miał nadzieję) jedzenie, więc czego chcieć więcej. Hyuuga podszedł do baru, rozglądając się za kimś, kto będzie mógł przyjąć jego zamówienie. Usiadł na stoliku i wpatrywał się w menu, które zapewne znalazł.
Offline
Chłopak, kierując się w stronę baru, dostrzegł za ladą dosyć młodego kelnera, ubranego w tradycyjny garniturek. Trzymał on w dłoniach szklankę ze ściereczką, którą przecierał przedmiot, wzrokiem kierując po ludziach w lokalu. Z chwilą, gdy dostrzegł Genina, lekko się uśmiechnął, mówiąc wprost.
- Witam, witam... Proszę się nie krępować i wybrać, co się da z naszego Menu... - Stwierdził, zaprzestając na chwilę wcześniejszej czynności i wyciągając zza lady kartę, bo jednak na stole żadnej nie było wystawionej.
▼Menu
Offline
Hyuuga przewertował wzrokiem menu bardzo dokładnie. Wszystko wydawało się dla niego odpowiednie, jednak musiał zdecydować. Ostatecznie zawiesił wzrok na pieczonej rybce, która chodziła za nim przez ostatnie kilka dni.
- Poproszę pieczoną rybę z zapiekanymi ziemniaczkami - powiedział, oddając kartę. Tak, tego właśnie potrzebował. Już nie mógł się doczekać kiedy zabierze się za pyszny, pachnący posiłek.
Offline
Na czas namysłu Genina za posiłkiem, kelner dalej kontynuował swoją czynność, z czyszczeniem szklanki. Wygląda na to, że wkręciło go to do takiego stopnia, że nie chciał przerywać, wiedząc nawet, że nie ma to już sensu...
Gdy jednak Hyuuga zamówił posiłek, przestał, niespodziewanie kładąc przedmiot przed Geninem i zalewając go błyszczącym płynem... A sądząc po naczyniu, który zdjął z półki... Z pewnością było to coś na bazie alkoholu i jakiegoś innego specyfiku.
- Napój na koszt firmy... Takie rozporządzenie szefa, dla każdego, pierwszego klienta... - Odparł z uśmiechem, odwracając łeb i krzycząc głośno do personelu. - Pieczona ryba i zapiekane ziemniaczki RAZ! - Rzekł, odwracając łeb z powrotem do Genina. - Razem 870 Yen. -
Offline
Hyuuga posłusznie zapłacił i podziękował za darmowy napój. Zaraz po tym jak wziął szklankę, ruszył w stronę jednego ze stolików. Usiadł przy nim, zajmując sobie miejsce. Zdjął płaszcz, przewieszając go przez oparcie krzesła, na którym siedział.
Wygląda na to, że nie zostało mu nic innego jak czekać na realizację zamówienia. W międzyczasie sączył sobie trunek.
Offline
Zamówienie zostało zrealizowane w ciągu 10 minut. Do stolika, przy którym siedział młody Hyuuga, podeszła ciemnowłosa kelnerka, która pochylając się lekko przed nim, rozkładała dania na odpowiednim miejscu. Wygląda na to, że ilość ryby, jaką dostał Genin, była na tyle duża, że ziemniaczki już się tam nie zmieściły. Musiało zatem wszystko zostać podzielone na kilka naczyń.
Gdy skończyła, przyłożyła tacę do brzucha i z uśmiechem rzekła.
- Życzę smacznego... - Następnie odeszła, a kształtny tyłeczek falował od ucha do ucha.
Offline
Kyoraku odprowadził panią, a raczej jej krągłości, wzrokiem, uśmiechając się przy tym szeroko. Zaraz po tym zerknął na swoje danie, którego porcja była tak wielka, że musiała zostać podzielona. Hyuuga nie spodziewał się tego. Z reguły jedzenie w restauracjach, mimo, że jest dobre, podawane jest jak na lekarstwo. Tym razem było inaczej. Genin wziął sztućce do ręki i zaczął wcinać.
Offline
Porcja była na tyle wielka, że Genin potrzebował dużo, dużo czasu, by uporać się, z tym wszystkim. I to był dobry znak, bo nie zapowiadało się na to, by chłopak opuścił szybko lokal. Zwłaszcza, gdy niespodziewanie, z przeciwległego stolika, podniósł swój tyłek nieznajomy w czarnym płaszczu, z nałożonym na łeb kapturem, który zbliżył się do Hyuugi i dosiadł się bez pozwolenia, zajmując miejsce po przeciwnej stronie.*
Wygląda na to, że chwilowo nic nie raczył mówić. Po prostu patrzył, jak ten w spokoju spożywa posiłek...
*Opis nie daje Ci zatem wglądu na jego tożsamość...
Offline
Kyo zwolnił trochę, odkładając sztućce. Nieco zaskoczony, wpatrywał się w dziwnego nieznajomego, który wyraźnie czegoś od niego chciał.
- Przepraszam, mogę w czymś pomóc? - zapytał z niemal przesadną grzecznością. To tylko pozory. Hyuuga był bowiem czujny i przygotowany na wszystko. Nigdy nie wiadomo co takim typom strzeli do głowy.
Offline
Mężczyzna, jednak nie wydawał się odpowiadać na pytanie. Postanowił za to unieść prawą dłoń, którą rozpiął dwa górne guziki płaszcza, wkładając rękę do środka i grzebiąc nią tam dobrą minutę. Kyoraku nie mógł być pewny, co on tam wyszuka, jednak z pewnością nie było to coś normalnego.
- Jest... - Mruknął, niespodziewanie wyciągając pergamin, który położył dokładnie przed młodym Hyuugom. - Kyo Hyuuga, jak mniemam...? Miałem Ci to dostarczyć... - Stwierdził, chwilę później znikając w kłębie dymu. Wygląda na to, że nieznajomy był po prostu klonem. Pergamin za to posiadał ciekawą pieczątkę, która mogła informować tylko o jednym... Wiadomość została nadana odgórnie, z klanu.
Offline
Genin wziął wiadomość od nieznajomego. Obserwował go do samego końca, aż ten puffnął i rozpłynął się w powietrzu. Cóż, nawet w takich miejscach biurokracja go nie ominie. Nie da się przed tym uciec. Hyuuga postanowił, że najpierw dokończy obiad. Dopiero, gdy wyczyścił wszystkie talerze, odczytał zawartość kartki.
Offline
Kyo zatem dokończył posiłek, decydując się w końcu na rozpieczętowanie wiadomości... On sam wiedział, że do złamania pieczęci potrzeba było sposobu i chakry kogoś z klanu, więc nawet jeśli wiadomość by zniknęła, lub została skradziona, nikt nie miałby z niej pożytku...
▼wiadomość
Offline
Odczytawszy wiadomość, Genin wstał, po czym posprzątał po sobie. Nie musiał tego robić, śliczna pani kelnerka zapewne by go wyręczyła, jednak chłopak był kulturalnym, zaradnym młodym mężczyzną. Podziękował za posiłek, po czym opuścił lokal.
Zerknął na zegarek, bo chciał zobaczyć, ile jeszcze ma czasu. Lord feudalny to ważna postać, nie wypada się spóźnić.
Offline
Kyo zatem posprzątał po sobie i opuścił lokal. Ślicznej kelnereczki nie było w pobliżu, więc nie mogło być też możliwości, by próbować jakiś zalotów. Z tego, co zauważył na zegarku, czas wskazywał na 16.40. Co za tym informowało, że jeszcze było trochę czasu. Tym bardziej, że do wschodniej bramy było zaledwie 10 minut drogi czystą ulicą... A taka właśnie, o tej porze była. Czyściuteńka, bez żadnego człeka...
Offline
Kyoraku postanowił powoli skierować się do bramy. Między godziną 17 a 18 to mało precyzyjne określenie czasu. Wiedział, że możnowładcy lubią niespodziewanie pojawić się szybciej (później zresztą też), a skoro i tak nie miał zajęć... przezorny zawsze ubezpieczony.
Podążył więc spacerkiem w stronę wschodniej bramy. W głowie miał krągły tyłeczek kelnerki.
Offline
Wspominając kształtny tyłeczek, Kyoraku wyjątkowo się rozmarzył. Szedł, całkowicie nie przejmując się tym, co jest przed nim. I choć ulica była teraz pusta, nie mogło być pewności, czy nie zdarzy się przypadkiem jakaś niespodzianka...
I o dziwo, tak oszołomiony krągłościami kelnerki, Hyuuga niespodziewanie zderzył się z jakimś nieznajomym typem. Gdy lekko oszołomiony, ogarnął się, patrząc na kogo trafił, niespodziewanie zobaczył Feudalnego. Tylko, że nie w tradycyjnym stroju, a ubranego dosyć "ogólnie".(tradycyjne łaszki, jakie noszą normalni mieszkańcy.) Gdyby Kyo nie widział twarzy Regisa-sama już kiedyś na którymś ze spotkań władców, żywcem by go nie poznał.
- O, wybacz chłopcze... Chyba Cię nie uszkodziłem...? - Zapytał, podając chłopakowi dłoń i pomagając wstać. Wygląda na to, że jego osoba emanowała niesamowitym spokojem i ciepłem. Czyli dokładnie tak, jak go musiał spamiętać Genin.
Offline
Hyuuga był zdumiony, wręcz oszołomiony. Lord feudalny chodził sobie tak ot, po ulicy wioski. Bez ochrony, bez obstawy. Przecież w każdej chwili ktoś mógł targnąć się na jego życie. Genin pozbierał się z gleby, po czym ukłonił się nisko władcy.
- Regis-sama...przepraszam najmocniej! Nie widziałem, że przybył już Pan do wioski - wytłumaczył się pospiesznie Kyo.
Offline
Mężczyzna, widząc, jak Hyuuga pada na ziemię, wydał się zdębieć. Momentalnie przykucnął przy chłopaku, łapiąc dłonią jego usta i nerwowo rozglądając się wokoło. Genin z początku nie wiedział, co się dzieje, jednak sądząc po tym, jak Feudalny na niego spojrzał, mając przy własnych ustach przyłożony palec, Regis wydawał się coś ukrywać.
- Ci... Chłopcze... Nie tak głośno.... Teraz spokojnie wycofam dłoń z Twoich ust, a Ty będziesz cicho... Zgoda...? No... - Rzekł, momentalnie wykonując zamierzoną czynność i kontynuując mowę. - Dziś nie przybyłem tutaj służbowo... Prawdę powiedziawszy, to uciekłem, hehe... Słuchaj... Nawet jeśli dostałeś cynk, że mam przybyć tutaj oficjalnie, to są to brednie, najpewniej wymyślone na poczekaniu przez moich podwładnych... Na tej "niby" ceremonii... - zatrzymał robiąc wymowny gest i kontynuując. -... Mam tam zostać znaleziony i na nowo zabrany do papierkowej roboty... Nie mam zamiaru wracać, przynajmniej jeszcze nie teraz... Słuchaj, miałbym do Ciebie prośbę... Zrobisz coś dla mnie...? - Zatrzymał niespodziewanie. Znał chłopaka z widzenia, jednak jeszcze nie dane mu było poznać jego zachowań. W zależności od tego, co powie, Regis-sama odczyta, czy można mu zaufać, czy nie... Oj, co jak co, ale jest dobry w odgadywaniu ludzi.
Offline
Kyo nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie może pozwolić lordowi feudalnemu szwendać się tak ot. Z drugiej strony musi być mu posłusznym, w końcu to możnowładca.
- Słucham - powiedział niepewnie, czekając na to co powie Regis-sama. Genin był bardzo skołowany, jak nigdy dotąd.
Offline
Regis spojrzał na chłopaka, uśmiechając się lekko i niespodziewanie wkładając dłoń do wnętrza płaszcza. Grzebał tam przez chwilę, niespodziewanie wyciągając z niego list, z przyklejoną pieczątką w kształcie serca...
- Widzisz ten tutaj list...? W tej wiosce mieszka pewna ślicznotka, której muszę go dać... Cholerna pozycja przekreśla moje szanse na ożenek z nią, a przeklęci doradcy, ilekroć ich nie proszę o wysłanie tej kartki papieru, zawsze albo go gubią, albo ignorują moje polecenia... Takie czasy nastały, by mieć ignorantów za sługi... - Zapędził się, kontynuując już na właściwy temat. - Słuchaj. Osoba, do której trafić ma ta wiadomość jest dla mnie bardzo ważna... Nazywa się Risa i mieszka bodajże w południowej części Yorugakure, w dzielnicy biedoty. Dostarcz jej ten list, a zostaniesz sowicie wynagrodzony... Ja nie mogę tego zrobić... Muszę się na jakiś czas ukryć... Ciągle mnie szukają... - Rzekł, urywając w pewnym momencie i patrząc na chłopaka. Chyba czekał na jego reakcję.
Offline