Nie jesteś zalogowany na forum.
NEWS | ŚWIAT
KONTAKT
|
Blejziken wracał sobie z treningu ninujutsu, gdzie udoskonalał swoje przesrane broken lodowe ptaki. Trenował poza wioską, bo tam zawsze była cisza i święty spokój, a to chyba najważniejsze, zwłaszcza jeśli ktoś potrzebuje dużo skupienia. Było dość ciepło. Słońce świeciło, nie padał ani deszcz, ani śnieg. Genin szedł polną dróżką rozmyślając. O czym rozmyślał? To już opisze sam, w poście który zaraz doda.
Offline
Offline
Blejziken dotarł do wioski w kilkanaście minut. Przekroczył bramę, kiwając głową mijanym już dzisiaj strażnikom. Udał się do centrum. Tam zamierzał znaleźć jakąś dobrą jadłodajnię i oszamać konkretny posiłek. Był głodny, więc trochę przyspieszył tempa. Sprawdził stan swojego portfela i stwierdził, że będzie stać go nawet na dokładkę. Żyć nie umierać.
Offline
Blazze był niezwykle szczęśliwy, że ci strażnicy już nie zawracają mu dupy jak wychodzi tak jak to miało miejsce kiedyś. Jednak jak zwykle doskwierał mu głód. Jedzenie to spory problem, fajnie by było nie musieć jeść. Po sprawdzeniu funduszy postanowił, że dziś opierdoli se kebsa
Offline
Jak postanowił, tak zrobił. Ruszył dziarskim krokiem w stronę najbliższej kebabowni. Miał ochotę na mieszanego, z kurczakiem i wołowiną. W pysznej, dobrze wypieczonej bułce. Prowadzący chyba nie jadł dziś obiadu, lecz to nie należało do zmartwień Genina. Po kilkunastu minutach spaceru wzdłuż głównej ulicy, Blazze znalazł kebabiarnię, która rzuciła mu się w oczy.
Offline
Offline
W lokalu była mała kolejka, więc stanąłeś na jej końcu i czekałeś, aż się zmniejszy. Kiedy dotarłeś do lady, miałeś większy wgląd na to, co serwowali w tym miejscu. Oferta była następująca:
- Kebab mały
- Kebab duży
- Rollo wegetariańskie
- Rollo drobowe z frytkami
- Kebab na talerzu
Wybór należy do Ciebie.
Offline
Offline
Blejziken usiadł na jednym z wolnych krzeseł i zajął się czytaniem menu. Obiad przynieśli mu po dziesięciu minutach - ciepły, pachnący, zajebisty. Kiedy zobaczył mięsko i frytki, od razu odrzucił ulotkę w bok i wziął się za konkrety. Szamał sobie kebab w najlepsze. Był bardzo głodny, tak samo jak w tej chwili głodny jest prowadzący. Idę się powiesić.
Offline
Offline
Blejz wyczyścił talerz dwa razy szybciej, niż przeciętny klient. Wstał, odniósł naczynia i wyszedł z lokalu. Uczucie sytości złapało go dopiero gdy wracał do domu. Czuł się pełny i jedyne o czym teraz marzył, to wygodny fotel i telewizja. Najadł się, więc teraz chciał odpocząć. Typowy mężczyzna, zachowanie prawdziwego samca.
Offline
Offline
Blazze właśnie wychodził z monopolowego, kiedy zaczepiła go grupką chłopaków. Byli starsi od niego, ale wyglądali na nieco patologicznych. Jeden z nich pociągnął nosem i powiedział:
- Koleś, masz jakieś drobne? Do piwka zbieramy - pokazał palcem na trunek, który właśnie kupiłeś. Śmierdziało od niego żulem, od jego kolegów pewnie też, ale stali z tyłu, więc nie czułeś.
Offline
Blazze chciał na początku przypierdolić typkom, ale uznał, że jest mu za dobrze by teraz się męczyć, więc podarował im prawie całą swoją resztę która zapewne starczyła by im na zakup po piwie na głowę
- Jasne, wypijcie moje zdrowie - powiedział i sobie poszedł do domu oglądać telewizję :v
Offline
Zbiłeś z nimi piąteczki, trochę niechętnie bo teraz będziesz miał myć ręce dwa razy dłużej, ale braci się nie traci.
- Dzięki stary, jesteś zajebisty - usłyszałeś w odpowiedzi. Aż zrobiło Ci się lepiej na sercu. Dostałeś mega propsy od sklepowej ekipki.
Na rejonie już nie zginiesz. Możesz ruszać do domu.
Offline
Blazze sam nie był patusem, ale wiedział że warto mieć tych ludzi po swojej stronie. W gruncie rzeczy, to nie są jacyś zjebani, po prostu życie było dla nich zjebane :v . Takim ludziom trzeba pomagać, a oni na pewno kiedyś zwrócą zasługę.
Tak więc chłopak ruszył do domu z pełnym brzuszkiem i piweczkiem
Offline
Blazze dotarł na kwadrat szybciej niż myślał. Taką miał ochotę na wyzerowanie tego piwka, że przyspieszył odruchowo. Niestety, chyba będzie musiał odłożyć randkę z browarem. W jego skrzynce pocztowej znalazł kopertę, opatrzoną pieczątką Kage.
Czyżby jakaś misja? Chyba trzeba sprawdzić.
Offline
Offline
Blejziken żłopał sobie browarka, odpieczętowując kopertę. Wyciągnął kartkę i przyjrzał się jej uważnie.
*Panie Blejz, mam dla Pana ważną misję. Otóż kotka Punia, za którą ostatnio się Pan uganiał znowu dała nogę. Jej właścicielka ryczy od wczoraj. Prosze się do niej udać i wszystko omówić*
Do listu dołączona była broń z jednym nabojem, w razie gdybyś chciał strzelić sobie w łeb.
Offline
Offline
Tak też zrobił. Wyrzucił pustą butelkę i broń, po czym ruszył przodem. Miał przed oczami babę, która znowu będzie ryczeć mu w rękaw i błagać, żeby sprowadził jej pchlarza do domu. Naprawdę nie chciał przerabiać tego ponownie, jednak rozkaz to rozkaz.
Do jej mieszkania dotarł po kilkunastu minutach. Podszedł do drzwi.
Offline
Offline
Genin usłyszał znane już sobie tąpnięcia. Otyła kobieta zbliżała się do drzwi, które po chwili otworzyły się z hukiem. Kiedy Cię zobaczyła, mało nie dostała orgazmu.
- MÓJ KOCHANY, MÓJ WYBAWICIEL, MUSISZ ZNOWU MI POMÓC - krzyczała, całując Cię w policzek swoimi obleśnymi ustami.
Blejza już powoli trafiał szlag.
Offline
Offline
Kobieta płakała dwa razy mocniej, co najmniej tak, jakbyś właśnie zjadł jej kotkę w kebabie. Zresztą kto wie, z czego oni to robią.
- PUNIA ZNOWU UCIEKŁA. SĄSIADKA MÓWI, ŻE WIDZIAŁA, JAK ZŁAPALI JĄ DZIWNI LUDZIE. ZABIERALI WSZYSTKIE OKOLICZNE ZWIERZĘTA, KTÓRE BIEGAŁY BEZPAŃSKO. BIEDNA MOJA GWIAZDECZKA...CO ONI CHCĄ JEJ ZROBIĆ - wrzeszczała wniebogłosy. Sprawa zdawała się wyglądać inaczej niż ostatnim razem.
Offline